piątek, 13 czerwca 2014

Prolog

Wpadli razem do jakiegoś dużego pomieszczenia.
- Patrz! Tam jest wyjście! - Wskazała dłonią w stronę otworu w ścianie naprzeciwko nich.
Ruszyli oboje w tamtym kierunku, lecz już gdy niewiele im zabrakło, osunęła się jakaś obrobiona skała, zamykająca drogę ucieczki.
Dziewczyna opadła na kolana.
- I co my teraz zrobimy? - spytała chłopaka.
Ten stał przy jednej ze ścian i coś mówił pod nosem. Słysząc głos Max, odwrócił się w jej stronę.
- Tu są runy. Zaklęcie. Na wydostanie się stąd...
Wtem podłoga i ściany zatrzęsły się. Dziewczyna podniosła się szybko.
- Ściany...
To była pułapka. Przerażonymi oczami patrzyli, jak mury zbliżają się do nich, by ich zmiażdżyć. Chłopak jednak szybko się otrząsnął i spojrzał na zapiski na nich. Teraz to była ich jedyna nadzieja.
Dziewczyna zmieniła się w woła, chcąc jakoś pchnąć ścianę, ale to nic nie dawało. Bała się zmienić w coś większego, gdyż bardzo by to ją osłabiło. Przybrała szybko postać orła i latała po coraz mniejszym pomieszczeniu w poszukiwaniu przejścia, którym tu wpadli. Nadaremnie. Wylądowała i  przeobraziła się z powrotem w człowieka.
- Tooom! Szybciej! - jęknęła przerażona.
Ściany coraz bardziej się zbliżały.
- Robię, co mogę! - krzyknął poirytowany.
Szeptem odczytywał jakieś runy. Na ich nieszczęście, były mocno starte i trudno było zrozumieć, co znaczą. Dziewczyna w tym czasie zmieniła się w mysz, szukając jakiegoś małego przejścia, ale nic takiego nie znalazła. Poza tym, nie zostawiłaby przyjaciela na pewną śmierć.
Po niedługim czasie, oboje mogli poruszać się jedynie bokiem.
- Max, zmień się w jakiegoś pierwotniaka czy cokolwiek w tym stylu. Ratuj się. Moje ciało... Zapewni Ci trochę przestrzeni...
Dziewczyna czuła jak po policzkach spływają jej łzy.
- Dużo Ci jeszcze zostało? - spytała drżącym głosem.
- Nie, ale i tak nie starczy mi czasu...
- Huh... To mnie zaboli - rzuciła.
Ściany zatrzęsły się, nie mogąc stawić oporu tak ogromnemu i silnemu zwierzęciu jakim był dorosły mamut. Skała cofnęła się znacznie, ale i tak po chwili zaczęła zaciskać się na zwierzęciu. Zawyła przeraźliwie z bólu. Chłopak zrozumiał, że Max daje mu czas, zadając sobie znaczne obrażenia. Szybko więc zaczął odczytywać kolejne znaki. Gdy stanął przy ostatnim, położył na nim ręce i ryknął ostatnie słowa inkantacji. Rozbłysło oślepiające światło...

A wszystko zaczęło się cztery lata temu. Trzynaste urodziny i pełnia w piątek trzynastego. Cała historia ma swój prawdziwy początek pewnego wieczoru....